Gdy w pogodne majowe popołudnie zespół Redakcyjny Echa Złotoryi znalazł się przed budynkiem Muzeum Regionalnego w Chojnowie, wszystkich bez wyjątku ogarnął zachwyt. Oto znad drzwi spoglądały na nas kamienne twarze dostojnej pary ich książęcych mości Fryderyka i Katarzyny meklemburskiej.

Nieznany artysta w 1547 roku mistrzowsko wykuł w kamieniu wszystkie detale bogatego stroju. Książę pan prezentuje odświętną zbroję elegancko wciętą w pasie; pani Katarzyna na ramionach ma narzutkę z kunsztownie ułożonymi fałdami, spod kołnierzyka zwieszają się dwa sznury ozdobnych łańcuchów (zapewne złotych). Złożone skromnie ręce pozwalają podziwiać bufy rękawów sukni wraz z koronkowymi mankietami, spomiędzy których wyłaniają się zadbane dłonie nieznające żadnej pracy. Na głowie księcia tkwi hełm ozdobiony pióropuszem, a jego żona ma niewielki kapelusz, modnie przekrzywiony na jeden bok. Po obu stronach postaci pysznią się ich rodowe herby, na których wyrzeźbiono najmniejszy nawet detal.

Gdy weszliśmy do środka, otoczyła nas aura książęcego zamku, gdzie każdy kamień posadzki i każda belka w suficie to niemi świadkowie zdarzeń, jakie rozgrywały się w tym miejscu przez setki lat. W takiej atmosferze tchnącej historią nasz zespół rozpoczął zwiedzanie muzeum. Oprowadzał nas Jerzy Janus – historyk sztuki, który pełni funkcję dyrektora placówki od 1989 roku.

Zbiory zgromadzone są w czterech działach: archeologii, etnografii, historii i sztuki. Liczą prawie dwa tysiące eksponatów. Można tu obejrzeć dawne śląskie ślusarstwo i kowalstwo, konwisarstwo, broń białą i palną, lapidarium – kamieniarka od XVI do XX w. Są też meble, malarstwo, grafika, zegary, ceramika, szkło, monety. Do wyjątkowych eksponatów należą renesansowe sgraffita z dworu Schellendorfów w Zagrodnie i kafle z tego samego okresu odkryte podczas badań archeologicznych na zamku w Chojnowie.

Chojnowskie muzeum nie rości sobie prawa do ekskluzywnej placówki. Dyrektor nie wstydzi się tego, że kieruje prowincjonalną jednostką. Jednak już samo usytuowanie jej w dawnym książęcym zamku z portalem, będącym jednym z najwybitniejszych dzieł rzeźby renesansowej na Śląsku, wzbudza zawiść i pożądanie u jego kolegów muzealników z renomowanych placówek w dużych miastach.

– Gdyby, nie daj Boże, nasze muzeum zostało zamknięte, oni natychmiast przejęliby zbiory
i wyeksponowali je u siebie – twierdzi z przekonaniem Jerzy Janus. – Uważam, że małe prowincjonalne muzea powinny zachować swój charakter, bez przesadnego przekształcania się w multimedialne maszynki. U nas można mieć bezpośredni kontakt z oryginałem, przedmiotem, który setki lat temu jakiś artysta tworzył, dotykał go. Tworzy się wtedy metafizyczna więź
z eksponatem. Takie dotknięcie historii. Tego odczucia nie zapewnią żadne multimedia, choćby nie wiem jak doskonałe.

Muzeum w małym mieście, takim jak Chojnów, ma do spełnienia wiele różnych ról. Oprócz swojej podstawowej funkcji jest po trosze galerią sztuki i centrum kultury. W związku z tym prezentowane są tu bardzo często wystawy czasowe współczesnej sztuki i to one właśnie przyciągają kolejny raz mieszkańców Chojnowa, znających dobrze stałe ekspozycje muzeum. Poza tym organizuje się warsztaty dla dzieci i młodzieży z tradycyjnej techniki zdobienia jajek
w okresie wielkanocnym, a w grudniu zajęcia dotyczące tradycji bożonarodzeniowych.

W tym roku po raz pierwszy placówka zorganizowała Noc w Muzeum. Mimo, że dyrektor podchodził sceptycznie do ludycznego elementu w działalności placówki, impreza została przyjęta bardzo pozytywnie. Zaskoczeniem było oglądanie muzeum o nietypowej porze. Poza tym były wystrzały z osiemnastowiecznych armat-wiwatówek, które na co dzień milczą, zamknięte w gablocie. W tę noc po raz pierwszy zostały wyniesione na zewnątrz i można było posłuchać, jak brzmią. Był też pokaz musztry grupy rekonstrukcyjnej wojsk napoleońskich ze Świdnicy, prezentowano legendę o kuchciku, który chciał zamordować księcia. Chojnowski chór Skoranta śpiewał ubrany w stroje historyczne, był występ zespołu muzyki dawnej All’antico. W tę noc muzeum odwiedziło około pięciuset osób.

Muzeum w Chojnowie, jak wszystkie w Polsce, finansowane jest przez samorząd. W związku z tym środki finansowe są skromne i nie pozwalają na swobodne tworzenie kolekcji. Dlatego zakupy eksponatów są sporadyczne. Trzeba liczyć na darczyńców i sponsorów. Dyrektor Janus jest wdzięczny lokalnym przedsiębiorcom za pomoc rzeczową i finansową. Na hasło muzeum otwiera się wiele drzwi i serc. Przykładem takiego porywu serca jest historia pewnych przedmiotów.

– Serdecznie zapraszam czytelników Echa Złotoryi do odwiedzania naszego muzeum. Już sam budynek, który jest częścią dawnego zamku książąt legnicko-brzeskich z 1290 roku z przepięknym renesansowym portalem, niewątpliwie zachęci do wejścia w podwoje placówki. Ceny biletów są bardzo przystępne. Dorośli płacą tylko 3 złote, a dzieci i młodzież wchodzą za złotówkę. Szczególnie zachęcam do odwiedzania nas w soboty, kiedy wstęp jest bezpłatny – zaprasza dyrektor Muzeum Regionalnego w Chojnowie Jerzy Janus.

Z podziwem i niejaką zazdrością zwiedzaliśmy muzeum, słuchając objaśnień dyrektora. W Złotoryi wiele różnych osób jest w posiadaniu ciekawych kolekcji historycznych przedmiotów. Z nich na pewno mogłoby powstać muzeum z prawdziwego zdarzenia, bowiem obecna placówka z dumnym napisem Muzeum Złota pozostawia w tym względzie wiele do życzenia .

tekst: Agnieszka Młyńczak

zdjęcia: Robert Pawłowski

Opowieść o dwóch pierścieniach

W 1934 roku w Chojnowie podczas prac ziemnych niedaleko zamku znaleziono dwa złote pierścienie, damski i męski. Oceniono, że pochodziły z XVI wieku. Tkwiły dwa metry pod powierzchnią gruntu, gdzie wówczas znajdowała się łaźnia miejska. Prawdopodobnie zostały one tu schowane. Musiało zatem istnieć jakieś zagrożenie. Może para, do której należały pierścienie, musiała uciekać? Przed kim? Dlaczego? Tego już nie będziemy wiedzieć. Po pierścienie nikt nigdy się nie zgłosił, dlatego przeleżały pod ziemią aż do XX wieku.

Ówczesne muzeum w Chojnowie czyniło starania, aby kupić te przedmioty do swoich zbiorów. Zachowały się nawet fragmenty korespondencji między dyrekcją placówki a właścicielem gruntu, gdzie pierścienie znaleziono. Ostatecznie jednak nie trafiły one do muzeum. Po pierścieniach zaginął ślad. Po II wojnie światowej Polacy nie znaleźli ani pierścieni, ani zapisków o nich w inwentarzu muzealnym. Przypuszczano, że padły ofiarą szabrowników.

I oto po ponad sześćdziesięciu latach od zakończenia wojny muzeum otrzymało tajemniczy telefon. Okazało się, że owe pierścienie nie zaginęły, nie zostały rozszabrowane, lecz przez cały ten czas znajdowały się w posiadaniu spadkobierców osoby, która je znalazła. A teraz ci spadkobiercy pragną przekazać pierścienie Muzeum Regionalnemu w Chojnowie, bo tam – według nich – jest ich miejsce. Przekazanie miało nastąpić nieodpłatnie, bez żadnych warunków.

– Byłem uszczęśliwiony i wniebowzięty, że one wracają – opowiada z przejęciem dyrektor muzeum. – To cenne eksponaty, związane wyłącznie z Chojnowem. Taka biżuteria stanowi rzadkość nawet w renomowanych muzeach. Tak, ich miejsce jest rzeczywiście u nas. Teraz trzeba się zwrócić do specjalistów, którzy określą precyzyjną datę ich pochodzenia, chociaż już teraz wiadomo, że pochodzą z XVI wieku.

Panowie Wolfgang Hoppe i Eberhard Kutzner przyjechali osobiście do Chojnowa, przekazać przechowane w ich rodzinach pierścienie. Burmistrz wraz z dyrektorem muzeum podczas uroczystości przekazania złożyli panom oficjalne podziękowania. Do chwili obecnej Jerzy Janus utrzymuje osobisty serdeczny kontakt z darczyńcami.

Więcej zdjęć 

1 thought on “Dotknąć historii

  1. Muzeum w Chojnowie to miejsce pełne uroku i oryginalnego, dawnego blasku, który w stanie niemal niezmienionym pozostał do dnia dzisiejszego. Dzieła sztuki wykonane prze mistrzów dawnych rzemiosł wdzięcznie ubogacają wystrój. Moim skromnym zdaniem to jedno z lepiej zachowanych muzeów w całym kraju. Osobiście jako metaloplastyk zwracam uwagę na kute arcydzieła, które w sposób jednoznaczny świadczą o kunszcie kowalskiego fachu, który w czasach dzisiejszych, ciężki jest do powtórzenia. Należy się olbrzymi podziw dla osób, które dbają o niepowtarzalność tego pięknego, a zarazem oryginalnego miejsca.
    http://www.szustak-metaloplastyka.pl

Comments are closed.