Inwestycja pod Basztą – rozmowa z inwestorem

Iwona Pawłowska: Nie wszystkim podoba się pani nowa inwestycja. Niektórzy zdecydowanie mówią: „Nie zgadzam się na paskudztwo pod basztą!”. Jak odnosi się pani do tych protestów?

Monika Gawor: Przyznam, że jestem tym zdziwiona i zaskoczona.  Nie spodziewałabym się, że takie coś będzie miało miejsce. Jestem też zdegustowana pogłoskami, że zezwolenie otrzymałam, bo podpłaciłam urzędników. To w ogóle nie miało miejsca!

Projekt, który pani wybrała, został pozytywnie oceniony przez konserwatora zabytków?

Oczywiście. Ten projekt był jednym z wielu, które przedstawiałam do akceptacji przez konserwatora. Inne nie spełniały wymogów, bo nie pasowały do otoczenia, jakim jest baszta. Cała procedura uzyskania zgody na budowę trwała sześć lat. W tym czasie próbowałam rozmawiać z urzędami, przedstawiać jakieś propozycje. Powiem szczerze, że nie raz już byłam zmęczona całą tą sytuacją.

Jakie wymogi względem projektu narzucił konserwator zabytków?

Nie było konkretnych wymogów. Nie dostałam wcześniej, przed fazą projektowania, żadnych wytycznych, żadnych wskazówek. Dlatego szukaliśmy pomysłu do skutku, aż ostatni projekt wreszcie się spodobał. I dostałam decyzję, po której mogłam rozpocząć budowę. Było to w grudniu 2010 roku. Od ponad roku wizualizacja obiektu była dostępna w Internecie na stronie projektanta.

Konieczne było budowanie nowego obiektu?

Ten, który tam stał do tej pory, powiedzmy sobie szczerze, nie był ciekawy pod względem estetycznym. Dlatego chciałam cokolwiek zmienić.

Teren, na który prowadzi pani inwestycję, należy do pani?

Tak, jak najbardziej. Kupiłam go wraz ze stojącym tam kioskiem.

Jaki ma być przeznaczenie obiektu?

Jeszcze nie wiem. Różne mam koncepcje, ale na tę chwilę nie mogę powiedzieć nic konkretnego.

W planie zagospodarowania przestrzennego są jakieś sugestie dotyczące przeznaczenia budynku?

Nie dostałam takich informacji.

Czyli niekoniecznie będzie to kwiaciarnia?

Nie.

Jaka powierzchnia obiektu jest do zagospodarowania?

Na dole około50 m2, na górze trochę mniej – około45 m2.

Interesuje mnie elewacja. To będzie okładzina kamienna imitująca piaskowiec?

Tak początkowo planowaliśmy, ale to uległo zmianie. Konserwator przekonał mnie, że nie powinniśmy nawiązywać do wyglądu baszty. Chodziło o to, by obiekt nie był konkurencyjny wobec zabytku. Powinien być nowoczesny w stylu i nawiązywać do współcześnie budowanych galerii czy punktów usługowych. Poza tym kamień jest zimny.

Zarzuty formułowane wobec pani inwestycji dotyczą nie tylko wyglądu budynku ale też jego odległości od baszty.

Poprzedni budynek nie stał w innej odległości niż ten, który teraz powstaje.

Słyszałam, że budowa została wstrzymana  z powodu pewnych niedopatrzeń proceduralnych.

Był jakiś donos i inspektorat nadzoru musiał to sprawdzić. Inwestycja jest w obrębie działki i nawet jeśli były jakiekolwiek przesunięcia, to wynikają z niedokładności mapek geodezyjnych. Inaczej mapa została odczytana przez inspektora, a inaczej przez projektantkę, panią Dorotę Dutkę. Dzisiaj (25 września) właśnie otrzymałam informację o zwolnieniu budowy i mogę kontynuować prace. Zależy mi na tym, aby wszystko doprowadzić do końca, bo to w końcu niemała inwestycja.

Iwona Pawłowska