Inwestor zlecił wykonanie nowego projektu kwiaciarni pracowni projektowej Studio d5. Chodziło o takie przeprojektowanie obiektu, aby swoim nowym wyglądem pasował do godnego miejsca, jakim jest sąsiedztwo zabytkowej Baszty obronnej z XV wieku i centrum miasta, gdzie krzyżują się szlaki spacerowe mieszkańców. Poprzednie projekty budynku zostały odrzucone przez konserwatora zabytków. Należy dodać, że nie były one autorstwa Studia d5.

Prace projektowe Studia d5 zaczęły się od analizowania i ocen stanu faktycznego oraz materiałów historycznych. Zanim powstał zarys projektu, powstało mnóstwo szkiców. Od początku było  oczywiste, że projekt musi być opracowany w kontekście historycznym, w dodatku jedynie – w ocenie pracowni – w nawiązaniu do fortyfikacji miejskich, które należy w ten sposób uszanować.

– Od samego początku wiedzieliśmy, że albo będzie ten projekt, albo żaden. Innego projektu na pewno byśmy nie zrobili. Swobodnego projektowania, w moim przekonaniu, było tu bardzo mało – stwierdza mgr inżynier architekt  Dorota Dutka-Masek.

Dorota Dutka-Masek podczas projektowania kwiaciarni kierowała się przede wszystkim wytycznymi zawartymi w Międzynarodowej Karcie Konserwacji i Restauracji Zabytków i Miejsc Zabytkowych, zwanej jako Karta Wenecka. Konwencja została przyjęta przez II Międzynarodowy Kongres Architektów i Techników Zabytków w Wenecji w 1964 r. Dokument zawiera podstawowe wytyczne przy pracach nad budynkami o wartości historycznej oraz otoczeniem tych zabytków.

– Jedną z najważniejszych zasad Karty Weneckiej jest to, aby budowla sąsiadująca z obiektem zabytkowym nawet na pierwszy rzut oka różniła się od tego zabytku – wyjaśnia pani architekt. – Chodzi o to, aby turysta bądź mieszkaniec miasta nie miał wątpliwości, która budowla jest stara, zabytkowa, a która nowa. I ta nowa nie powinna odtwarzać w żaden sposób starej, a zatem ma być po prostu nowoczesna.

Na wizualizacji widać wyraźnie, że ściany kwiaciarni mają być z kamienia piaskowca, jaki został użyty do budowy Baszty. Ponieważ budowla za bardzo „przypominała” zabytek, konserwator zabytków Zdzisław Kurzeja w ramach swoich uprawnień nakazał to zmienić. W rezultacie ściany w kwiaciarni będą pokryte tzw. tynkiem szlachetnym.

Złotoryja jest typowym miastem lokowanym na prawie magdeburskim, w którym fortyfikacje miejskie to były przede wszystkim mury obronne. Podwójne i bardzo wysokie. Baszty były elementami tych fortyfikacji. Widać to wyraźnie na powszechnie znanej rycinie Friedricha Bernharda Wernera z XVIII wieku.

– Obecnie, co jest unikatowe w skali kraju, nasze miasto zachowało historyczny układ urbanistyczny. Właśnie to powinniśmy podkreślać i chronić. To jest według mnie cenniejsze, niż rozrzucone po mieście pojedyncze zabytkowe budowle bez kontekstu ich dawnego otoczenia. Zależy mi na tym, bo sama jestem złotoryjanką i taki sposób projektowania w moim mieście jest dla mnie priorytetem – zapewnia pani architekt.

Budynek kwiaciarni wpisuje się w ten historyczny układ urbanistyczny, co zresztą jest kolejnym wymogiem Karty Weneckiej. W zaprojektowanym budynku dwie ściany obiektu powielają historyczny przebieg murów obronnych. I teraz, jeśli stanie się naprzeciw kwiaciarni, można sobie łatwo wyobrazić, że dwie ściany budynku to podwójne mury obronne, które niegdyś chroniły miasto. A między murami jest przestrzeń, tzw. międzymurze. Takie przestrzenie między murami w średniowieczu zapełniało się w przeróżny sposób. Była urządzana zieleń, stawiano rzeźby, budowało się niewielkie obiekty usługowe. Wysokość kwiaciarni nawiązuje do wysokości dawnych murów obronnych. Wiemy, że były one wysokie, a Baszta jedynie częściowo wystawała ponad murami. Dwie kondygnacje to wynik wysokości budowli.

Nowy budynek ma bardzo nowoczesną bryłę, właśnie po to, aby się odróżniał od starej zabytkowej Baszty zgodnie z doktryną konserwatorską i stanowił dla niej tło, a nie konkurencję.

tekst Agnieszka Młyńczak