Stacja PKP w Jerzmanicach Zdroju jest bardzo malownicza. Praktycznie o każdej porze roku, dnia, przy każdej pogodzie można śmiało tam pojechać i sycić oczy samym obiektem lub jego otoczeniem.

Wkraczając na teren stacji, administrowanej przez PKP, należy jednak zachować szczególną ostrożność. Jak zauważył jeden z pracowników, gdy udałem się tam pewnego jesiennego dnia, rozpędzony pociąg relacji Krzeniów – Legnica może znienacka zrobić z nas obiekt słaborozpoznawalny nawet przez najbliższą rodzinę. Przy okazji można się dowiedzieć, co to jest np. skrajnia, której próżno szukać na startych do cna, a nieużywanych już peronach. Generalnie na teren stacji chyba nie można wchodzić, choć nie ma jakichś tablic tego zabraniających.  Na pewno jednak burzy to spokój pracujących tam ludzi. Chyba też nie wolno przechodzić przez tory (patrz wyżej: rozpędzone pociągi), a także „skakać jak pajac”(?). Stacja sprawia leniwe wrażenie, zwłaszcza jesienną mglistą porą, wygląda na wymarłą. Tymczasem jest to ważny punkt, gdzie odbywa się spedycja tysięcy ton kruszywa z pobliskich kopalni bazaltu. Stacja pracuje i zarabia, a właściciel obiektu nawet ostatnio wyremontował elewację stylowej wieży z nastawnią.

Jeszcze nie tak dawno, bo w 1996 roku, można było np. o godzinie  5:54 wsiąść do pociągu, który nadjechał od strony Legnicy i udać się w nieco ponad godzinną podróż do Marciszowa. Trudno już uwierzyć, że po wojnie można było pojechać  z Jerzmanic do Bolesławca (prawdopodobnie z przesiadką w Nowej Wsi Grodziskiej). Gdyby kogoś podczas tej podróży urzekł widok zza okna,  na stacji Grodziec Zamczysko mógł wysiąść z pociągu.

To już przeszłość, która powoli zaciera się w ludzkiej pamięci. Niszczeją również materialne elementy, które służyły niegdyś podróżnym. W ruinę popada poczekalnia letnia stacji Jerzmanice Zdrój.  Chociaż figuruje w wykazie zabytków dla województwa dolnośląskiego jako „Budynek dworca kolejowego wraz z pawilonem restauracyjnym”, od wielu lat nie tylko nikt o nią nie dba, więc systematycznie popada w ruinę. Przez pewien czas urządzano sobie tam parking dla samochodów, wycinając w tym celu jeden z filarów.  Prawdopodobnie wiatr i gałęzie, bo przecież nie ludzie, rozbijają sukcesywnie witraże… Dopóki jednak dach był w miarę cały, była nadzieja, że ta piękna budowla ocaleje. Niestety, będąc tam 28 listopada br. stwierdziłem, że pokaźny  kawałek dachu runął. W perspektywie nadchodzącej zimy, przyszłość pawilonu jawi się w czarnych barwach. 3 grudnia redakcja Echa Złotoryi wystosowała do pana konserwatora zabytków w Legnicy Zdzisława Kurzei pismo, w którym prosimy o niezwłoczne zajęcie się sprawą letniego pawilonu dworca PKP
w Jerzmanicach Zdroju. Do listu dołączyliśmy zdjęcia. Mamy nadzieję, że konserwator jest w stanie wymóc na właścicielu obiektu przynajmniej zabezpieczenie budowli przed jej dalszą degradacją. Mamy nadzieję, że również władze samorządowe Gminy Złotoryja oraz Powiatu będą interweniować w tej sprawie. Jest to ostatni moment, żeby w ogóle myśleć o uratowaniu obiektu. Jest za pięć dwunasta…

Robert Pawłowski

 

Złotoryja, dnia 03 grudnia 2012 r.

  

Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków
we Wrocławiu
Kierownik  Delegatury WUOZ w Legnicy
mgr Zdzisław Kurzeja
ul. Zamkowa 2
59-220 Legnica

 

W imieniu redakcji Echa Złotoryi bardzo proszę o niezwłoczne zajęcie się sprawą wiaty dworca PKP w Jerzmanicach Zdroju. Podczas pobytu na w/w dworcu w dniu 28 listopada br.  stwierdzono, że zawaliła się część dachu w zabytkowej wiacie. Uszkodzone są w poważnym stopniu drewniane elementy, które teraz, gdy nie ma części dachu, bardzo szybko ulegną całkowitemu zniszczeniu przez warunki atmosferyczne, w szczególności przez zamarzającą wodę.

Obiekt należy do stacji PKP, która cały czas prosperuje – ekspediuje codziennie tysiące ton kruszywa. Przez dłuższy czas wiata była eksploatowana przez pracowników stacji PKP i zamieszkujące tam osoby – między innymi jako parking, przez co został usunięty jeden filarów.

Wierzymy, że jest Pan w stanie wymóc na właścicielu obiektu przynajmniej zabezpieczenie budowli przed jej dalszą degradacją.

W załączeniu przesyłam zdjęcia obrazujące stan obiektu.

Z poważaniem

 

redaktor naczelny, Robert Pawłowski