Rajd sylwestrowy Róży Bazaltowej
Na rajd sylwestrowy 2009 Róża Bazaltowa zaprosiła złotoryjan za pomocą pięknego plakatu oferując w programie ognisko wraz z pieczeniem kiełbasek oraz graniem, śpiewaniem i pląsami (wokół ogniska, naturalnie).
W tradycyjnym miejscu zbiórki pod Basztą rajdowicze otrzymali od organizatorki (czyli piszącej te słowa) pamiątkowe plakietki.

Pamiątkowa plakietka przypinana do czapki
Niezbędny sprzęt oświetleniowy fot. Bogumiła Kopka
Potem, opatuleni w co kto miał i zaopatrzeni w niezbędny sprzęt oświetleniowy o nocnej dziesiątej godzinie na rajd ruszyło trzynaście osób.
Rajdowicze w skupieniu przypinają sobie plakietki fot. Bogumiła Kopka
Na miejscu zbiórki fot. Bogumiła Kopka
Trasa biegła wzdłuż stadionu i Kaczawy, a kończyła się pod Kruczymi Skałami w Jerzmanicach Zdroju. O przygotowanie miejsca pod ognisko oraz wspaniałe wykonanie samego stosu zadbał Andrzej wraz ze swoim sąsiadem.

Była też niestety Świńska Grypa AH 1 N-1 fot. Agnieszka Młyńczak
Wśród rajdowiczów znalazła się złotoryjanka po kłótni z mężem o sposób spędzania sylwestra, a przy ognisku dodatkowo znalazło się kilka osób z Jerzmanic oraz dwie pary ze Złotoryi, tak zwani turyści samochodowi. W sumie Nowy Rok przy ognisku pod Kruczymi Skałami spędzało dwadzieścia pięć osób.
Granie, śpiewy i pieczenie kiełbasek fot. Bogumiła Kopka
Andrzej przygotował nowy repertuar, było tradycyjne pieczenie kiełbasek, śpiewy, a nawet pląsy wokół ogniska. Wśród nas znalazła się nieodłączna w 2009 roku Świńska Grypa AH/1N-1, która uparcie chciała skakać przez ognisko, ale nie wystarczyło jej energii. Gaśnie, biedaczka…

Witamy rajdowiczów samochodowych! fot. Agnieszka Młyńczak
Wśród wielu różnych trunków – smacznych lub nie – wypitych przy ognisku, na uwagę zasługuje szczególny alkohol. Otóż na powitanie Nowego Roku pan Roman Wolniewicz podarował zaprzyjaźnionej Róży Bazaltowej butelkę szampana wyprodukowanego z owoców w winnicy Jaspis w Dłużcu. Szampan wystrzelił klasycznie i smakował znakomicie. To chyba dobrze wróży winnicy?
Na miłej zabawie czas mijał szybko, lecz czekała nas jeszcze powrotna droga do domu. Była godzina trzecia, gdy szliśmy przez ośnieżone wzgórza mając nad sobą pochmurne niebo, smagał nas wiatr hulający po polach, lecz nam było ciepło i dobrze. W Nowy Dwa Tysiące Dziesiąty Rok weszliśmy tanecznym krokiem mając nadzieję, że będzie o wiele lepszy od starego Dwa Tysiące Dziewiątego, czego również czytelnikom życzy
Agnieszka Młyńczak
No Comments